21 stycznia 2014

Chapter Five

Wstałam. Musiałam zobaczyć Liama. Czy ja znów pragnę go zobaczyć? Chyba tak... nie no na serio chcę go zobaczyć. To takie dziwne uczucie. Czy ja go kocham? Co to za pytanie? Oczywiście, że go kocham w końcu to mój idol. Ale czy to coś poważnego? To pytanie utknęło mi w głowie. Szłam korytarzem, aż w końcu dotarłam do sali Liama. Leżał tam, a przy nim była pielęgniarka.
Postanowiłam spytać się czy mogę go odwiedzić. Nie robiła żadnych problemów, od razu się zgodziła i wyszła. Usiadłam sobie przy jego łóżku. Patrząc na niego poczułam ciepełko w serduszku. Był taki doskonały. Jego ciemne oczy, nos, usta, uszy, ręce, znamiona. Szkoda, że nie mogę spojrzeć w jego piękne brązowe oczy. Złapałam go za rękę i zaczęłam bawić się jego palcami, które też były doskonałe.
- Cześć Liam - powiedziałam pół szeptem. - To ja Lucy. Pewnie nie wiesz kim jestem, ale ja wiem kim ty jesteś. Byłam tu ostatnio przed naszą operacją. Mam nadzieję, że moja nerka dobrze się sprawuje - zaśmiałam się - i, że będziesz już zdrowy. Może powiem ci dlaczego tu jestem. Po prostu nudzi mi się leżenie w sali i nic nie robienie. Hehehe to trochę głupie, ale czuję się jakbym mówiła sama do siebie. Przynajmniej wiem, że nie zwariowałam. Wiesz, że cieszę się, że cię spotkałam chociaż szkoda, że w szpitalu, ale jakoś to będzie. Wyjdziemy ze szpitala i każdy pójdzie w swoją stronę. Wróci do swojego życia. Ale to chyba dobrze, co nie? Poczekaj na mnie zaraz przyjdę, tylko zadzwonię do mamy. Pewnie się martwi, bo dawno się nie odzywałam. Pa. - pocałowałam go w czoło. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale poczułam taką potrzebę. Czym prędzej ruszyłam do swojej sali, wzięłam do ręki telefon i wystukałam numer do mamy.
J(a): Hej mamo. Jak się masz?
M(ama): Córeczko jak dobrze, że cię słyszę. Martwiłam się o ciebie, dawno się nie odzywałaś, a jak dzwoniłam to miałaś wyłączoną komórkę.
J: Mamo przystopuj. Jest wszystko dobrze. Proszę uspokój się.
M: Dobrze dobrze.
J: Dzieje się u was coś nowego?
M: Nie, wszystko po staremu. Tata i Kris przesyłają uściski.
J: Powiedz, że ja też przesyłam im uściski. Mamuś ja już muszę kończyć. Zadzwonię niedługo. Pa.
M: Pa skarbie.
Pewnie zastanawia was dlaczego nie powiedziałam mamie prawdy. Po prostu nie chcę by się niepotrzebnie martwiła. Teraz muszę szybko wrócić do sali Liasia, w końcu mu obiecałam. Weszłam akurat nikogo nie było. Świetnie!
- Hej Liam to znowu ja. Jak obiecałam tak wróciłam. Moja mama myśli, że siedzę w domu i nie spodziewa się, że jestem w szpitalu. No i dobrze, tak? Opowiem ci coś o sobie. No więc mam na imię Lucy, jestem twoją fanką. Pewnie nie powinnam tego mówić, ale jesteś moim ulubieńcem. Tylko nie wygadaj się przed pozostałymi. Proszę cię. Pochodzę z Los Angeles. Jeszcze parę dni temu tam mieszkałam, ale przeprowadziłam się tutaj do Londynu. Mam 19 lat. Interesuję się modą i oczywiście muzyką. Moja mama mówi, że mam to we krwi, bo ona, tata i mój starszy brat Kris kochają grać na instrumentach i śpiewać tak jak ja. Kris ma 20 lat, więc nie jest, aż tak dużo starszy ode mnie. Moja przyjaciółka Olivia z nim chodzi, a nawet mają zespół COOL KIDS. Z jeszcze jedną moją przyjaciółką Lolą. One też są waszymi fankami.
- Panno Carter.
- Tak?
- Musi pani opuścić salę, bo zaraz będziemy podawać panu Payne lekarstwa.
- Dobrze. Pa Liam - to ostatnie słowa jakie powiedziałam i wyszłam.
----------------------------------
Macie w swoje ręce piąty rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał.
Jak tam u was macie już ferie czy jeszcze nie?
Edyta ♥
Obejrzyjcie zwiastun ;)

1 komentarz:

  1. Kiedy następny rozdział? Czekam i czekam i nie umiem sie doczekać.... szkoda

    OdpowiedzUsuń